#73 Dalmore 12yo
Master Distiller odpowiada za kreacje smaku każdej kolejnej edycji whisky. Do jego zadań należy również utrzymanie tych samych walorów smakowych u whisky standardowych, powtarzanych w produkcji z roku na rok. Nie zawsze jest to proste zadanie. Na ostateczny smak whisky wpływa wiele składowych. Woda, temperatura, w jakiej przetrzymywana jest beczka, zbierany jęczmień, kształt alembiku, torf czy wreszcie poziom opalenia beczki. Master Blender w okresie maturacji musi skrzętnie przyglądać się dojrzewającemu alkoholowi, aby otrzymać oczekiwany produkt. Przed rozlaniem butelek miesza zawartość różnych beczek, aby maksymalnie ujednolicić produkt i utrzymać smak z poprzednich tak samo oznakowanych wydań. Nie zawsze się to jednak udaje. Z takim właśnie przypadkiem spotkałem się przy dość standardowym Dalmore 12yo, gdzie w mojej opinii trafiłem na dwie różne whisky. Różnica była dość spora. Przygotowując recenzję dla Was, miałem twardy orzech do zgryzienia, aby dokonać oceny jednego produktu, który miał dwa smaki. Po dłuższym namyśle postanowiłem go uśrednić, informując jednak o największych różnicach.
Jedna z degustowanych butelek była z polskiego rynku ze sklepu sieci makro. Drugą nabyłem na granicy austriacko-czeskiej, w większej, litrowej pojemności. Ostatnio ceny tej pozycji coraz częściej przekraczają kwotę 200 złotych za standardową pojemność. Mnie na granicy udało się ją nabyć za 160 złotych, 300 mililitrów większą. Grzechem byłoby nie skorzystać.
Przez pierwsze 9 lat Dalmore 12yo leżakuje w beczkach po burbonie. Po tym okresie część jest przelewana do beczek po oloroso Matusalem. Reszta zostaje. Po trzech latach alkohol zostaje połączony i zabutelkowany z mocą 40%.
W zapachu ciepłe owoce. Śliwka, pomarańcz i czereśnia. Dalej ugotowana gruszka i jabłka. Sporo karmelu. Przebija się też toffi. Dość świeża. Słodowa. W smaku słodka i lekka. Znów dominują czereśnie. Ciepła. Marmolada. Czekolada i migdały. Jak na 12-latkę dobrze zbudowana i złożona. Finisz pikantny, słodowy. Rozgrzewający. Pozostawia po sobie pozytywne wrażenie.
Chociaż obie butelki piłem w podobnym okresie, czas ich produkcji mógł być zupełnie różny. Wiem, że z czasem Dalmore zwiększył udział beczek po sherry z 30% do nawet 50% na te ostatnie 3 wspomniane lata. Może trafiłem właśnie na ten okres? Whisky w pojemności litrowej było o -/+ 5 oczek gorsza. Wydanie 0,7 było wyjątkowe, bardziej owocowe, mięsiste. Trochę w stylu Macallanów w wersjach Sherry Oak. Ciepłe i okrągłe. Butelka ze sklepu bezcłowego już mi tak nie zaimponowała. Więcej słodowości, mniej sherry. Już nie tak zgrabna. Sprawia wrażenie młodszej. Z tych dwóch różnych wydań ocenianych przeze mnie na odpowiednio 83 i 87 punktów, finalnie Dalmorowi 12yo przyznałem uśrednione 85 punktów.
Ocena wg serwisu whiskybase: 80,5/100 wśród 310 oceniających użytkowników