#12 Glenlivet XXV

Moja ocena 91/100

Czas leżakowania odgrywa bardzo ważną rolę w smaku whisky. Często jest wyznacznikiem powagi czy renomy alkoholu. Dojrzewanie w beczkach pozwala pozbyć się agresywności świeżego spirytusu. Drewno, bogate w związki aromatyczne stopniowo je uwalnia, a czas spędzony w środku potęguje wpływ, jaki beczka odgrywa na walorach smakowych whisky.

Równie istotną rolę odgrywa tzw. finiszowanie. Dojrzałą już whisky na ostatni etap starzenia przelewa się do beczek, w których wcześniej przechowywano wino, sherry, porto, rumy i inne trunki co nadaje ostateczny charakter whisky. Niektóre beczki napełniane są wielokrotnie. Każde kolejne zmniejsza wpływ oddziaływania drewna na alkohol. Dlatego te z pierwszego i drugiego napełnienia są najbardziej cenione. Dodatkową różnicę robi rozmiar beczki i temperatura, w której jest trzymana. Mniejsza pojemność i wyższa temperatura przyśpiesza oddziaływanie na alkohol.

Pierwszym majestatycznym wiekiem dla whisky było dla mnie zawsze 18 lat. Przestaje być wtedy bardziej lub mniej młodym alkoholem. Whisky osiąga pełnoletność. Rzadko kiedy spotyka się, aby jakaś destylarnia single malt nie miała swojego 18-letniego przedstawiciela. Po wersji podstawowej to właśnie on ma najlepiej oddawać charakter danej destylarni tyle, że w formie bardziej prestiżowej.

Kolejną taką granicą jest dla mnie 25 lat. Ćwierćwiecze spędzone w beczce. Również większość destylarni decyduje się na taki rocznik. Z mniejszych firm będzie to już najstarszy dostępny wypust. Produkt nie jest już tylko prestiżowy, staje się luksusowy. Za te 7 lat więcej w beczce, butelka z tej samej destylarni kosztuje już co najmniej trzy razy więcej. Jeszcze nie widziałem, aby 25-letni single malt kosztował mniej niż 1000 złotych, a najczęściej cena przekracza 1500 złotych. Tyle musimy zapłacić za odrobinę luksusu. Czy warto? Jak zawsze, to kwestia gustu.

Glenlivet XXV dopuszczony do sprzedaży w 2007 roku jest obecnie najstarszą stałą pozycją firmy w sprzedaży. Nie biorę pod uwagę butelek okolicznościowych, bo te u Glenlivet potrafią osiągnąć 70 lat. Ostatni rok whisky spędza w beczkach sherry po oroloso i jest to ich pierwsze napełnienie.

Whisky jest bardzo przyjemna, łagodna w odbiorze. Bardzo aromatyczna. Na nosie zachowuje się bardzo spokojnie, pojawiają się rodzynki, wanilia, ciasto i ananas. W smaku czuć toffi, orzechy, jest mocno owocowa. Wyróżniają się daktyle, rodzynki i skórka pomarańczy. Bardzo dużo wanilii. Finisz długi, korzenno-ziołowy. Znów orzechy i czarna czekolada.

Ocena wg serwisu whiskybase: 89/100 wśród 4 oceniających użytkowników, (Batch no. 0216C)

Moja ocena: 91/100, (Batch no. 0216C)

Komentarze