#59 Laphroaig PX Cask
Dzisiejsza degustacja to powrót na wyspę Islay. Przed Wami Laphroaig PX Cask. Pierwsza whisky z tej destylarni, przy której wykorzystane zostały beczki po sherry Pedro Ximenez. Zadebiutowała w 2011 roku i początkowo była wydawana z inną etykietą. Ta obecna tutaj została już lekko zmodernizowana. PX Cask zastąpił Laphroaig Triple Wood, którego niestety nie miałem przyjemności spróbować i co gorsze już pewnie nie będę miał.
PX Cask jak na whisky przeznaczoną na rynek travel-retail przystało, występuje w dużej litrowej pojemności. Producenci postarali się o sporą moc tego produktu. Nie zostaje rozcieńczona do 40% tylko i aż do 48%. Whisky jest triple matured — leżakowała w trzech różnych beczkach. Jej droga rozpoczęła się w beczkach po burbonie wykupionych od gorzelni Maker‚s Mark. Następnie została przelana do małych 125 litrowych quarter cask, które bardzo przyśpieszają proces starzenia. Na koniec alkohol trafia do beczek po sherry ze szczepu winogron Pedro Ximenez, od których zresztą wzięła swoją nazwę.
W zapachu oczywiście dym. Wędzone śliwki, wędzone mięso. Niedogaszone ognisko. Pomimo przepychu torfu, owoce z beczki po sherry również się przebijają. W smaku zaskakująco słodko. Dużo wiśni. Cały czas towarzyszy nam dym. 48% jest przykryte całkowicie. Nie czuć alkoholu. Brawa dla Laphroaiga. Na języku czuć sporo taniny. Finisz bardzo przyjemny i mocny. Na języku odrobinę promienieje. Znów dym i wiśnia. Lubie takie połączenie.
Ceny za butelkę zaczynają się od 300 złotych. Brak oznaczenia wiekowego whisky wynagrodzone jest nam przez większą litrową pojemność. Cieszy również fakt większej mocy. Finalnie przyznałem jej 85 punktów.
Ocena wg serwisu whiskybase: 85,7/100 wśród 441 oceniających użytkowników