#83 Miltonduff 6yo 2008 Batch No.1 (Duncan Taylor)
Przy recenzji Bunnahabhain 7yo 2008 Cask 38607 (Duncan Taylor) obiecywałem Wam, że jeszcze powrócę do tego niezależnego botlera. Ostatnio byłem pod sporym wrażeniem, także pełny optymizmu zakasałem rękawy do dzisiejszej whisky. W kieliszku mam Miltonduff zabeczkowaną w 2008, rozlaną w lipcu 2014 roku. Zanim jednak do niej przejdę, chciałbym pokrótce przedstawić Wam sylwetkę samej destylarni. Jest to bowiem mój pierwszy wpis o whisky z Miltonduff. Nie należy ona do najpopularniejszych. Ostatnio zrobiło się o niej głośniej, dzięki nowej edycji 15-letnich single maltów od Ballantine‚s, z których jedna pochodzi właśnie stąd. Serdecznie zapraszam.
Przedstawiciel Speyside. Co już wspomniałem, nie jest popularna. Chociaż powstała jeszcze w 1824 roku los nie był dla niej łaskawy. Jej popularność nigdy nie rozbłysła na równi z innymi destylarniami z tego regionu. Zdecydowana większość destylowanego tutaj alkoholu trafia do produkcji whisky blended — Ballantine’s, Było już tak od lat 30 XX wieku. Na długo pozostawała w cieniu nazwy globalnego koncernu. Zresztą do dzisiaj ciężko mówić, aby wypłynęła na szersze wody. Dalej mało kto o niej słyszał. Rzadko kiedy rozlewa się tu whisky single malt. Nowa seria Ballantine‚s może to zmienić. Niedawno trafiła na polski rynek i ukazuje się m.in. edycja pod etykietą Miltonduff. Kto wie, może dzięki temu zyska na popularności. Miałem okazję ją próbować także i ona niedługo zagości na moim blogu. Na razie wróćmy jednak do czekającego kieliszka. 😉
Leżakowana w dębie. 46%. Destylacja odbywa się w maju 2008 roku. Zabutelkowana została delikatnie ponad 6 lat później. Batch No.1. Nie barwiona sztucznym karmelem i niefiltrowana na zimno.
Zapach bardzo świeży, młody i słodowy. Sporo orzechów. Wrzos Jest mięsisty. Siarkowy. Średnio przyjemny. Czuć likier jajeczny. Na języku pierwszy kontakt wypada bardzo delikatnie. Dość nieśmiało rozlewa się po języku. Pojawiają się orzechy i słód. Dalej dąb. Jest herbatnikowa. Kompletnie niezakamuflowany wiek. Bliżej końca goryczkowata. Finisz korzenny. Rozgrzewający. Delikatny, ale rozciągający się przez cały przełyk. Czuć jak spływa na dół do żołądka. Orzeszki ziemne.
Spotkał mnie mały zawód. Po Bunnahabhain 7yo chyba za dużo oczekiwałem. Dwie dobre, tak młode whisky. To nie mogło się udać. Zdecydowanie nie w moim stylu. Przede wszystkim czuć młodość destylatu. W zapachu bardzo siarkowa. Smak stosunkowo płytki. Finisz jeszcze ujdzie, ale jej nie uratuje. Finalnie 73 punkty. Mogło być lepiej.