#108 Dalmore Valour

Moja ocena 82/100

Dalmore od kilku lat w swojej sprzedaży na rynku Travel-Retail wymienia swoje whisky na pozycje bez określenia wieku. Tak jak na rynku lokalnym najbardziej podstawową jest wersja 12-letnia, tak tutaj spotkamy się z Dalmore Valour, whisky No Age Statement. Nazwa tej butelki ma uhonorować waleczność przodka rodu MacKenzie, Colina of Kintail, który uratował życie króla Szkocji Aleksandra III przed jeleniem z rogami o 12 szpicach. To dzięki jego odwadze rodzina uzyskała prawa do destylacji whisky w destylarni Dalmore.

Whisky leżakowana jest w trzech rodzajach beczek. Najbardziej powszechnymi są te po burbonie transportowane ze Stanów Zjednoczonych od właścicieli Jim Beam. Niemniej istotne trafiły z Hiszpanii. Wcześniej trzymane było w nich sherry Matusalem Oroloso. Jest to chyba najchętniej wykorzystywane drewno do produkcji whisky w całym Dalmore. Ostatni szlif nadawany jest podczas finiszowania w beczkach po porto z regionu Duero w Portugalii. Kiedyś już wspominałem, że whisky po porto należą do jednych z moich ulubionych, postaram się więc swoją przychylnością nie wypaczyć oceny. 

Występuje w pojemności litrowej. Rozlewany jest z mocą 40%. Zawiera sztuczny karmel. Kosztuje około 250 złotych.

Kręci w nosie. Jest nieco pieprzna. Czuć wiśnie i banany. W tle charakterystyczne porto. Smak maślany. Dojrzałe owoce. Wiśnia i czereśnia. Kremowa. Dalej wanilia, miód i morele. Ciepła. Gęsta. Sporo czarnej czekolady, palona kawa. Znów pikantność. Jest całkiem nieźle zbudowana i złożona. Finisz obfituje w figi i migdały. Jest trochę nazbyt goryczkowata. Kojarzy mi się ze starymi orzechami włoskimi z ciemnobrązową skórką. Sporo tanin. Pozostawiła po sobie zdrętwiały język. Znów udziela się porto, ale mniej niż bym tego oczekiwał.

Dalmore Valour to jeden z pierwszych zakupionych przeze mnie single maltów. Mam do niego ogromny sentyment. W mojej pamięci zapisał się jako wspaniała whisky. Na dzisiejszą recenzję musiałem go sobie jednak przypomnieć. Czas i dziesiątki kolejnych degustacji zrobiły swoje. Cudowne wyobrażenie spotkało się z przyziemną rzeczywistością. Spoglądając na Valoura teraz, z większym doświadczeniem, uwidacznia się jego niedoskonałość. To dalej dobra whisky, ale brakuje jej dużo do ideału. Czuć, że jest młoda. Przebija się też alkohol. Obiektywnie, wszystko, co mogę dać to 82 punkty.

Ocena wg serwisu whiskybase: 80,55/100 wśród 150 oceniających użytkowników

Moja ocena: 82/100

Komentarze