#112 Talisker Storm

Moja ocena 77/100

W 2013 roku destylarnia Talisker idąc za trendami panującymi na rynku, wzbogaciła swoją ofertę o trzy produkty No Age Statement (NAS). Pierwszy z nich to finiszowany w beczkach po porto Talisker Port Ruighe. Drugi, przeznaczony na rynek Travel-Retail Talisker Dark Storm. Obecnie najbardziej dymny z całego portfolio destylarni. Trzecia pozycja, o której chciałbym dzisiaj Wam dokładniej opowiedzieć to Talisker Storm. W porównaniu do standardowej wersji 10yo wyróżnia go ponowne drugie wypalenie beczki. Dzięki temu zabiegowi ma być bardziej intensywny i dymny. Czy taki jest w rzeczywistości? Zapraszam do opisu.

Brak deklaracji wieku sugeruje, że jest to pozycja prawdopodobnie znacznie młodsza od 10-letniej podstawki. Minimalny wiek whisky w Szkocji to trzy lata. Nie zdziwiłbym się, gdyby pewna cześć butelki była uzupełniona właśnie o taki destylat lub niewiele starszy. Często przy tak popularnych obecnie NAS-ach przy opisach od producentów à propos wieku podaje się informacje o możliwie najstarszej części wypełniającej butelkę. Np. 20-sto czy 30-letniej beczce. Nigdy się tym nie sugerujcie. Z całej butelki tego najstarszego wypustu może być zaledwie kilka proc., raptem kilka kropel, aby pochwalić się, że nawet tak długo starzona whisky znalazła się w butelce. Nie będzie to miało jednak większego wpływu na ostateczny smak całego produktu.

Zachowane zostało ABV tak popularne dla całej marki – 45,8%. Rzadko zdarza się, by odbiegali od tej reguły. Leżakuje w ponownie napełnianych beczkach z amerykańskiego dębu. Do znalezienia w granicach 200 złotych.

Zapach. Dym z nutą wanilii i miodu. Nieagresywny, przyjemny. Aromaty dymne nie dominują. Raczej przyjemnie równoważą się z jej lżejszą i słodszą częścią. Na języku palone żywe drewno. Ten posmak jest najbardziej odczuwalny i charakterystyczny dla tej butelki. Delikatnie przebija się popiół i sadza. Dość spokojny dym. Jak na Taliskera bardzo delikatna i wiotka. Spójna i łatwo przyswajalna. Brakuje jej jednak trochę mocy, potężnego tupnięcia, które kojarzy mi się z podstawową wersją 10yo. Alkohol bardzo dobrze przykryty. Prosta. To jej największa wada. Mało się dzieje. Młody destylat przełożył się na ubogość tej whisky. Do sączenia bez kontemplacji. Dużo od nas nie wymaga, bo mało daje od siebie. Finisz mocno drewniany. Umiarkowanie długi. Aromaty dymne przybierają na sile. Rozgrzewa.

Zdecydowanie najsłabszy Talisker z dotąd opisywanych. W mojej opinii jest łagodniejszy od wersji 10yo, chociaż etykieta sugerowałaby co innego. Jest też z pewnością znacznie uboższy. Wygrywa jedynie z Talikserem Skye, którego, póki co, jeszcze brakuje na moim blogu. Ten po degustacji został przeze mnie szybko zapomniany i obecnie miałbym nawet problem, żeby go opisać. Brak charakteru przekuł w banalność i szybko uciekł z mojej pamięci.

Ocena wg serwisu whiskybase: 81,4/100 wśród 612 oceniających użytkowników

Moja ocena: 77/100

Komentarze