#147 BenRiach 17yo Septendecim
Whisky ze Speyside i torf. Coraz więcej destylarni decyduje się na taki eksperyment. Nie zawsze jest to najlepszy pomysł. Tutaj mamy tego najlepszy przykład. BenRiach 17yo Septendecim. Jedna z gorszych whisky, jaką ostatnio dla Was opisywałem. Cóż, takie też trzeba czasem zrecenzować. 😉
Nazwa Septendecim z łacińskiego oznacza siedemnaście. To dokładnie tyle ile ta whisky spędziła lat w beczkach po burbonie. Były one jedynymi, nie ma tutaj żadnego dodatkowego finiszowania. Debiutowała w 2012 roku. Co oznacza, że destylat pochodził z ery, jeszcze przed zamknięciem BenRiacha w 2002 roku. Jest bardzo naturalna. Obyło się bez filtracji na zimno. Butelkowana w swoim naturalnym kolorze. Podwyższona moc – 46%. Trzy niewątpliwe plusy, tutaj jednak na niewiele się zdały. Kosztuje ponad 300 złotych.
Zapach bardzo tostowy i maślany. Dużo słodu, jęczmień. Zwarty. Przebija się brzoskwinia. Lekki powiew dymu. Peated (torfowa) taki zapis znajdziecie na etykiecie butelki Septendecim. Najczęściej spotykany jest chyba na wypustach od Bruichladdicha i oznacza tylko jedno. Pełno dymnego posmaku. Tutaj pojawia się naprawdę bardzo minimalnie. Opis może wydać się zatem bardzo mylący. Wszystkie torfowe whisky z Islay mają go w sobie zdecydowanie więcej. W tym nawet Bunnahabhain. Dominuje natomiast gorycz. Sporo starego drewna. Orzech włoski. Jest ziemista. Dalej zakład bednarski i aromaty mączne. Zrównoważona. Znów pojawia się tost. Finisz łagodny, mało wyraźny. Średnio długi. Oleisty. Odrobina czarnej czekolady.
79 punktów. Nie jest też najgorzej. Jest kompleksowa, spójna i zrównoważona. Przy tym kompletnie nie w moim stylu a swoim opisem niejednego fana dymu może wprowadzić w błąd.
Ocena wg serwisu whiskybase: 84,7/100 wśród 396 oceniających użytkowników
Moja ocena: 79/100