#148 Glengoyne 12yo

Moja ocena 83/100

Wśród koneserów whisky Glengoyne bardzo często wymieniany jest jako ten najbardziej ulubiony spośród wszystkich szkockich destylarni. Mnie z nim zawsze było nie po drodze i pomimo kilkudziesięciu recenzji nigdy tutaj jeszcze żadnego nie przedstawiłem. Najwyższy czas to zmienić. Zacznę od jednej z najbardziej podstawowych wersji, jaką jest edycja 12-letnia.

Jeszcze w XX wieku Glengoyne był głównie składnikiem whisky blendowanych. Z popularniejszych marek był to Famous Grouse. Zmieniło się to dopiero w 2003 roku. Destylarnię wykupiła firma Ian Macleod, dla której była to jedyna destylarnia single malt w portfolio. Glengoyne przestał być traktowany po macoszemu. Rozpoczęła się promocja, inwestowanie w beczki i ciekawsze wydania produktów. Destylarnia, która niegdyś była prawie niezauważalna, nagle wskoczyła do ścisłego topu świata whisky. Wystarczyło raptem kilka lat!

Glengoyne 12yo butelkowany jest mocą 43%. Leżakuje co najmniej 12 lat w beczkach z pierwszego i ponownych napełnień po burbonie, ale i podobnie, z pierwszego i ponownych napełnień z beczek po sherry. Kosztuje 170 złotych i już na wstępie recenzji mogę przyznać, że jest wart tych pieniędzy. 🙂

Bardzo przyjemny zapach. Oceniam nawet na 23/25. Lekki i wonny. Guma balonowa, kwiaty, biała czekolada. Owoce suszone na słońcu, wędzona śliwka i maliny. Creme brulee i ciasto kajmakowe. Czuć cukier trzcinowy, dalej słód i zapach świeżo ściętej trawy. Smak. Początek bardzo lekki. Gładki, ale ciekawy. Z czasem mężnieje. Sporo słodu jęczmiennego. Dębowa beczka. Oleista. Liście orzecha włoskiego. Lepka. Czuć, że jest młoda, brakuje jej zbalansowana i dostojności, ale to nie przeszkadza. W końcu ma tylko 12 lat. Finisz stosunkowo długi. Korzenny. Czuć orzechy włoskie.

Ocena wg serwisu whiskybase: 81,8/100 wśród 289 oceniających użytkowników

Moja ocena: 83/100

Komentarze