#24 Aberlour 10yo
Długo się zbierałem do tego wpisu. W końcu przyszła pora na recenzję wypustu z destylarni Aberlour. Piszę, w końcu, bo jest to jedna z moich ulubionych destylarni. Daleko mi jeszcze, abym mógł powiedzieć, że spróbowałem z tej firmy wszystkich butelek. Natomiast żadna z kilku, które miałem do tej pory przyjemność degustować mnie nie zawiodła.
Aberlour to przedstawiciel Speyside. Destylarnia znajduje się w mieście o tej samej nazwie. W języku gaelickim to słowo oznacza „źródło płynącego potoku„. To właśnie woda, która przepływa przez miasto, wysoce wpływa na charakter tutejszej whisky. Bogata w liczne minerały, wykorzystana przy produkcji whisky nadaje miękkości produkowanych tu destylatów.
Na początek na celownik wziąłem najbardziej podstawową dostępną wersję destylarni. Ta 10-letnia whisky produkowana jest od lat 80. Jako jedyna zachowała oryginalny podłużny kształt butelki, Pozostałe, są już tęższe i karłowate. Rozcieńczona do 40%. Leżakowana w beczkach po amerykańskim dębie i po sherry.
Zapach bardzo ciepły, owocowy. Czuć toffi i dąb. W smaku jak na 10-latkę bardzo treściwa. Dominują owoce. Śliwka, jabłka, gruszka, dalej marmolada. Pojawia się też wanilia. Dość oleista, słodka. Okrągła. Finisz krótki, kremowy, rozgrzewający. Na języku pozostają orzechy.
Whisky ma bardzo dobrą relację ceny do jakości. Ciężko uwierzyć, że w beczce spędziła tylko 10 lat. Jest bogata. Można ją znaleźć za niewiele ponad 100 złotych. Obowiązkowa pozycja dla początkujących pasjonatów whisky single malt.
Ocena wg serwisu whiskybase: 79,6/100 wśród 204 oceniających użytkowników
Moja ocena: 80/100